OBRAZ DIY - JAK STWORZYĆ WŁASNE DZIEŁO SZTUKI

31.8.17 Pani to potrafi 33 Comments


Nic tak nie cieszy jak końcowa faza urządzania mieszkania. Ściany pomalowane, meble ustawione teraz zostało już tylko dekorowanie. Przyznam szczerze, że dla mnie, jest to ulubiony etap urządzania wnętrza. Kocham ten moment kiedy z dostępnych bibelotów, tworzę małe kompozycje artystyczne. Na każdą taką grupę patrzę przez pryzmat „domowej galerii sztuki”. Oglądanie zestawionych ze sobą „kurzołapków” i „durnostójków” (jak niektórzy nazywają dekoracyjne przedmioty), zawsze napawa mnie ogromną radością- nie tylko ładnie ozdabiają dom, ale przypominają mi podróże z których je przywiozłam, bądź momenty w życiu, kiedy je kupowałam. 

W dekorowanych wnętrzach nie może zabraknąć obrazów na ścianach. Z tym ostatnim to niestety nie taka prosta sprawa. Z jednej strony wybór jest ogromny: możemy wieszać zdjęcia, grafiki, czy w końcu obrazy. O ile ze zdjęciami czy grafikami sprawa jest prosta, to z obrazami już nie tak do końca. Możemy oczywiście kupić coś gotowego, jakieś przedruki (w sytuacjach skrajnych, czy mieszkaniach na wynajem, jest to dopuszczalne), jednak w naszym osobistym lokum, lepiej pokazać nasze prawdziwe oblicze i powiesić coś bardziej osobistego. No tak, powiecie - ale obrazy kosztują, bo obraz "olejny" nawet początkującego artysty to koszt około 500-1000 złotych. Zgadzam się z tym, można co prawda kupić coś od studentów z ASP, ale ja chciałabym zachęcić Was do samodzielnego zmierzenia się ze sztuką w wersji DIY. 

Wbrew pozorom to naprawdę prosta sprawa. Już kiedy nagrywałyśmy filmiki dla Homebooka, pokazałyśmy w jednym z nich sposób na ozdobienie ściany za pomocą szablonów i taśmy klejącej. Wyszły nam z tego całkiem zgrabne grafiki, które w wersji czarno-białej, nieźle prezentowały się na ścianie. Filmik możecie zobaczyć TUTAJ



Kiedy urządzałyśmy mieszkanie pokazowe na Hercena w naszym projekcie 3 STYLE / 3 MIASTA / 3 REALIZACJE - TUTAJ, też stanęłyśmy przed problemem pustych ścian. O ile zdjęcia miałyśmy od zaprzyjaźnionej firmy GIGI THE ASTRONAUT, to jednak brakowało nam głównej dekoracji ściany, obrazu, który nie tylko przykuwał by wzrok, ale również pasowałby do wnętrza. Kupno takowego od początku nie wchodziło w grę (brak czasu na poszukiwania odpowiedniego dzieła i koniecznych do tego funduszy). Nie pozostało nam nic innego jak wziąć sprawy w swoje ręce i takowe dzieło stworzyć samemu. 

Obraz miał mieć około 200 x 140 mm. Całkiem spory, chociaż jak już powiesiłyśmy go na ścianie, to okazało się, że spokojnie mógłby być większy! Ale to już sami ocenicie :) 
Kiedy kupiłyśmy blejtram (fachowo zwane podobraziem), nie wszedł nam do samochodu. Ponieważ wizja spaceru po mieście z wielkim, prostokątnym żaglem, była raczej niemożliwa, musiałyśmy poprosić o transportową pomoc. Bus pomocnego Darka sprawdził się znakomicie. Jak już wcześniej wspomniałam - obraz miał pasować kolorami do wnętrza, postanowiłyśmy więc namalować go farbą do ścian! Tak, to jest jak najbardziej możliwe!

Ale zacznijmy od początku. Nasze „dzieło” zainspirowane zostało twórczością Mark’a Rothko, dla tych co znają jego twórczość, dodam, że to tylko nieśmiała inspiracja :) Powierzchnię naszego płótna malarskiego podzieliłyśmy na 3 części. Przy jej dzieleniu, kierowałyśmy się zasadą złotego podziału. Jak to działa, pokazujemy na poniższej ilustracji. 
jak namalować obraz
krok 1
Płótno podzieliłyśmy na trzy prostokąty (podobnie jak na rysunku). Wypełnianie farbą zaczęłyśmy od największego prostokąta. Do tego użyłyśmy farby, która została nam z malowania ściany (TUTAJ), dla przypomnienia dodam, że była to farba w kolorze FIOLETOWA WERBENA Kuchnia&Łazienka od DEKORALA. Farbę nakładałyśmy najpierw grubym pędzlem, a rozprowadzałyśmy elastyczną szpachelką z tworzywa sztucznego. 




UWAGA: Jeżeli nie macie resztek farby, które można wykorzystać do namalowania obrazu, sięgnijcie po próbki. Kosztują niewiele, a znakomicie się nadają. 

KROK 2
Teraz mniejszy prostokąt, ten znajdujący się w dolnej części obrazu. Tu wybrałyśmy kolor czarny. Technika nakładania jest taka sama, jak przy malowaniu fioletowego prostokąta. Resztkami czarnej farby, zrobiłam poziome i pionowe „przecierki” na fioletowym kwadracie. Takie przecierki możecie zrobić pędzlem, packą bądź szmatką zanurzoną w farbie. Niewielką ilość farby nanosimy na powierzchnię, kiedy poprzednia farba jest jeszcze wilgotna. Dzięki temu łatwiej rozetrzemy nasze „przecierki”.




UWAGA: Jeżeli nie czujecie się na siłach, żeby zrobić artystyczne przecierki, możecie po prostu namalować gładkie prostokąty. Jak zestawimy je ze sobą, będą również dobrze wyglądały! Będą przypominały współczesną grafikę.
KROK 3

Jako ostatni pomalowałyśmy powstały, pomiędzy pozostałym prostokątami, pas. Tu użyłyśmy złotej farby (pasta pozłotnicza), którą można nakładać nawet palcem. Ja jednak użyłam do tego małej, wąskiej szpachelki. Złoty pasek w tej kompozycji, to taka przysłowiowa „wisienka na torcie”, skupiająca wzrok widza. Dodała też naszemu dziełu swoistego „blichtru”. 



Dzieło było już gotowe. Teraz wystarczyło poczekać aż wyschnie i powiesić na ścianie.
Napiszcie co tym sądzicie?


PODŁOGA QUICK STEP




DO STWORZENIA OBRAZU potrzebne ci będzie:
PODOBRAZIE MALARSKIE / BAWEŁNIANE [160 PLN]
PRÓBKI FARB DO MALOWANIA ŚCIAN [2 PLN / SZTUKA]
PASTĘ POZŁOTNICZĄ [29 PLN]
SZPACHELKĘ Z TWORZYWA MIĘKKIEGO [2 PLN]
PĘDZLE i SZMATKĘ


DZIĘKUJEMY
że odwiedziliście naszego bloga
pozdrawiamy Ania i beti, 
czyli dziewczyny z PANI TO POTRAFI

33 komentarze:

ROK SZKOLNY CZAS ZACZĄĆ - JAK TANIO I SZYBKO URZĄDZIĆ POKÓJ DLA UCZNIA

14.8.17 Pani to potrafi 15 Comments


Nadchodzący rok szkolny i wyprawienie dziecka do pierwszej klasy, to jednocześnie radość i duży stres. Radość - bo wreszcie nasz potomek pójdzie do szkoły, stres - bo nieodzownie łączy się to z wydatkami i to wcale niemałymi. Co prawda wyprawka szkolna lżejsza finansowo jest dzisiaj o zakup książek, ale i tak zostaje cała reszta. Wypasiony tornister, bo chyba każdy rodzic chciałby, żeby jego latorośl miała ten najpiękniejszy i wymarzony. Do tego koniecznie pasujący piórnik, zeszyty, flamastry (doba PRO-MARKER-ów jeszcze nie przeminęła), strój na W-F, worek, obuwie zmienne... uff, cała masa wydatków, a tu nasz budżet jest właśnie po wakacjach.

Moim zdaniem najciężej mają rodzice pierwszoklasistów. Bo do tych wydatków dochodzi jeszcze wygenerowanie kącika do odrabiania lekcji, w pokoju do tej pory zdominowanym przez pluszaki i inne liczne zabawki. Pokój dziecka, który do tej pory pełnił funkcję bawialni i sypialni, musi teraz jeszcze stać się pokojem gdzie nasza pociecha będzie mogła odrabiać lekcje i się uczyć.

Takie właśnie zadanie czekało nas tego roku. W ciasnym pokoju dwójki dzieci (5 i 7 lat), konieczne stało się znalezienia miejsca na kącik do nauki. Ale to nie wszystko. Tak naprawdę pokój wymagał większej metamorfozy: na ścianach gościły dzidziusiowe tapety w gwiazdki w kolorze beżowo-pudrowego różu. Kolor świetny dla niemowląt, ale nasza bohaterka głośno stwierdziła, że z tego koloru wyrosła i żąda niebieskiego! Nie było ani czasu, ani funduszy na prawdziwy remont, mogłyśmy zrobić tylko delikatny refreszing...


POKÓJ PRZED METAMORFOZĄ
Postanowiłyśmy więc tapety pomalować. Z poprzedniego remontu została nam farba bardzo jasno szara i niebieska niestety w dość zjadliwym odcieniu. Ale przecież farby można mieszać! Metodą prób i błędów wymieszałyśmy odpowiedni kolor w ilości, która przynajmniej w teorii powinna wystarczyć do pomalowania całego pokoju.


UWAGA: Przy dorabianiu konkretnego koloru z farb, które posiadamy, trzeba wziąć pod uwagę metraż ścian i potrzebną ilość farby, bo ciężko jest dwa razy stworzyć ten sam kolor, zwłaszcza jak proporcje miesza się „na oko“.

Farba kryła ściany fantastycznie, tapeta nie odpadła - przyznam, że miałyśmy takie obawy...


Kiedy farba schła sobie w najlepsze, poszłyśmy na kawkę by przy okazji kupić potrzebne wyposażenie: biurko, fotel obrotowy i inne dodatki. Pytacie jak to możliwe? Odpowiedzią na to jest jedno słowo - ALLEGRO. To ciągle jeszcze ulubiona forma robienia zakupów bez konieczności wychodzenia z domu. Nie dość, że w jednym miejscu mamy wielu producentów (włącznie z IKEA) co pozwala nam na porównanie cen i kosztów dostawy, to jeszcze nie trzeba tego tachać do domu, bo za sprawą „Pana Kuriera“ samo do nas przyjdzie i to często w niecałe 48h. Dodatkowym atutem zakupów robionych poprzez Allegro jest płacenie przez PAYU (Program Ochrony Kupujących), co daje nam gwarancję zwrotu pieniędzy w przypadku niedostarczenia towaru (a różnie w życiu może się zdarzyć), oraz możliwość  zwrócenia zakupionych towarów przed upływem 30 dni, od daty zakupu.


Po niespełna dwóch dniach wyczekiwane paczki dotarły. 

Czas ten był nam konieczny na negocjacje z dziećmi w zakresie tego co możemy wyrzucić a co powinnyśmy zostawić. Pewnie sami to wielokrotnie przeżywaliście... ale w końcu się udało. Starą jeszcze mocno dzidziusiową szafę zastąpiłyśmy już parę miesięcy temu, systemem ALGOT z IKEA. To osobiście moje ulubione rozwiązanie. Daje niesamowite możliwości i zajmuje niewiele miejsca bo tylko 38 centymetrów, gdzie tradycyjna zabudowa aż 63! Jak tanio wybudować garderobę  przeczytacie TUTAJ. Dzięki temu w pokoju zyskałyśmy cenne 20-40  centymetrów.


Pokój przemalowany, zabawki przebrane, teraz można już było skręcić biurko i krzesełko, ustawić dodatki i sprawdzić co na to nasza pierwszoklasistka?
Cała metamorfozu pokoju wraz z biurkiem i krzesłem, kosztowała niecałe 500,- złotych. To było akurat tyle ile chciałyśmy wydać. Zostało jeszcze na zakup ślicznego tornistra. A dzięki temu, że Ania zamówiła go na Allegro, to kosztował o całe 100 złotych taniej. Ale myślę, że do kupowania za pomocą Allegro, nikogo nie musimy namawiać!

A oto efekty naszej pracy. Ciekawe, czy wam się podoba i jak Wy radzicie sobie z nadchodzącym rokiem szkolnym?








DZIĘKUJEMY
że odwiedziliście naszego bloga i zachęcamy do komentowania.
Pozdrawiamy Ania i Beti, czyli dziewczyny z Pani to potrafi

15 komentarze:

BAREK, WÓZEK, POMOCNIK - WIELOFUNKCYJNE CUDO DIY

4.8.17 Pani to potrafi 10 Comments


W projektowaniu wystroju wnętrz, a zwłaszcza w doborze poszczególnych elementów, często poszukujemy rzeczy niezwykłych. Ale jak to z niezwykłymi sprzętami bywa, albo nie ma tego co by się chciało mieć, albo cena jest tak wysoka, że mało kogo na to stać. Tak właśnie było z naszym wózkiem vel barkiem na kółkach. Jak to kiedyś napisała jedna z naszych koleżanek „Są takie elementy wyposażenia wnętrz, które nie występują zbyt często a jednocześnie można by rzec, że wydają się niezbędne” [1] Zupełnie się z tym zgadzamy!

Tak było i tym razem. Kiedy wybrałyśmy poszczególne meble i gadżety do naszego pokazowego wnętrza, pilnie rozglądałyśmy się za pasującym barkiem na kółkach. Z kupnem takowego w zasadzie nie było problemu, bo wybór wszelakich jezdnych barków, jest ogromny. Złote, srebrne, czarne, w stylu „Art-deco” i loftowym, w zasadzie pasujące do każdego. Zresztą sami zobaczcie co znalazłyśmy i co można było mieć w zasadzie od ręki.


INSPIRACJE
Nie byłybyśmy sobą i nie nazywałybyśmy się „pani to potrafi”, gdyby kupno wózka tak po prostu nam wystarczyło… o nie! Na szczęście świat mody niezmiennie inspiruje. Przypomniało mi się, że w 2014 roku Karl Laferfeld, Dyrektor Kreatywny domu mody CHANEL, który słynie już ze swoich niekonwencjonalnych pomysłów na pokazy mody, przeobraził Grand Palais w gigantyczny supermarket. Modelki przechadzały się tam i z powrotem, „plądrując” sklepowe półki z torebkami w kształcie maleńkich koszyczków. I to nas natchnęło, no nie te koszyczki w drobnych rączkach, nie, tylko te wielkie, wózki sklepowe.

ZAKUP
A gdyby tak jakiś sklepowy wózek kupić i przerobić?
Okazało się że z kupnem wózka nie było większych problemów, odpowiedni egzemplarz nabyłyśmy za niecałe 123 złote i nie trzeba było kraść go pod sklepem ;-) Po przetransportowaniu wózka do pracowni, mogłyśmy zabrać się do pracy.



KROK 1
Pierwszą czynnością jaką zrobiłyśmy było dokładne wyszorowanie wózka. W ruch poszły szczotka ryżowa i nasz ulubiony płyn do mycia silników samochodowych. Dlaczego właśnie płyn do silników? Bo doskonale nadaje się do odtłuszczania wszelkich powierzchni. Przy tym szorowaniu spaliłyśmy nawet trochę kalorii. Później jeszcze obfite płukanie i suszenie.


KROK 2
Z wózka trzeba było odjąć parę zbędnych elementów. Do tego potrzebowałyśmy pomocy… no nie w postaci mężczyzny, tylko solidnego ŁOMA. Okazało się, że jest to jeszcze jedna z rzeczy, które kobieta powinna nosić w torebce, tak na „wszelki wypadek”. Praca z łomem wymaga nie tylko siły ale i odpowiednich zabezpieczeń, bo parę razy łom prześlizgnął się na metalu i spadł na stopę. Powiem Wam, że gdyby nie odpowiednie obuwie ze wzmocnieniem, to skończyłoby się zrywaniem paznokcia, a tak to tylko rysa na bucie!


KROK 3 
Przed malowaniem odkręciłyśmy jeszcze rączkę i przytrzymujące ją uchwyty. Tu nieoceniony okazał się śrubokręt. Mamy to szczęście że w odpowiednie narzędzia zaopatrzyli nas Chłopcy z Lange Łukaszuk, więc jest w czym wybierać.


KROK 4    
Wózek prawie był gotowy do malowania, trzeba było jeszcze tylko usunąć rdzę i zabezpieczyć skorodowane miejsca.


KROK 5
Malowanie to była już czysta przyjemność. Do malowania użyłyśmy złotej farby w spray’u. Co prawda w tym roku hitem jest kolor różowej miedzi, ale my chciałyśmy, żeby wózek był ponadczasowy wiec postawiłyśmy na klasyczne głębokie złoto. Farba pokryła wszystkie elementy wózka bez problemu, tworząc jednolitą, błyszczącą powłokę. Na nasz wózek zużyłyśmy 1 ½ puszki.





KROK 6
Po wyschnięciu farby, uchwyt powrócił na swoje miejsce. Zostawiłyśmy nawet „szufladkę” na żeton, bo bardzo nam się spodobała.

PODSUMOWUJĄC
Za niecałe 150,- złotych i trochę pracy, otrzymałyśmy naprawdę wielofunkcyjny, przecudny, designerski wózek. Na naszej ostatniej realizacji postanowiłyśmy sprawdzić, do czego może takie cacko służyć. Podsumowując wózek sprawdził się jako pomocnik w salonie na książki i koce, jako część garderoby na torebki i szpilki oraz na imprezę jako fantastyczny barek.

Zresztą sami zobaczcie!


garderoba na kółkach

niezbędnik na książki i koce


barek / bar cart






Ciekawe do czego Wy byście zastosowali takie cudo? 
Napiszcie o swoich pomysłach, chętnie poczytamy!

DZIĘKUJEMY
że odwiedziliście naszego bloga i zachęcamy do komentowania.
Pozdrawiamy Ania i Beti, czyli dziewczyny z Pani to potrafi


[1] Ula Michalak, blog Interiors Sesign, "BARKI, POMOCNIKI NA KAŻDYM PRZYJĘCIU" 

10 komentarze: