KULISY PROGRAMU ROBOTA NA WEEKEND - METAMORFOZA SYPIALNI MARTY

29.8.18 Pani to potrafi 17 Comments


Kulisy programu "Robota na Weekend" - czyli opowieść o tym, jak trafiłyśmy do telewizji, dlaczego przegapiłyśmy pociąg do Wrocławia, chociaż siedziałyśmy na peronie i w końcu, jak odmieniłyśmy sypialnię Marty. 



PROLOG

Kiedy trzy lata temu rozpoczęła się nasza przygoda z blogowaniem, nie myślałyśmy dokąd to nas zaprowadzi. Po prostu robiłyśmy fajne rzeczy i chciałyśmy się tymi umiejętnościami dzielić. Po paru miesiącach pisania na blogu, kiedy wszystko co robiłyśmy; robiłyśmy w moim mieszkaniu; stało się jasne, że musimy mieć pracownię. No i stało się. Parę miesięcy później otwierałyśmy naszą autorską pracownię. Było super! Blog, warsztaty, pracownia, dużo pracy, ale jak się coś lubi, to tak jakby się nie pracowało. Oczywiście miałyśmy też swój debiut. Później udział w prasie wnętrzarskiej, no i na końcu, po niecałym roku odkryła nas telewizja.


Po występach w telewizjach śniadaniowych zaproszono nas na parę castingów. Co do tych ostatnich, to przyznam się, że bardzo spodobał nam się pomysł własnego programu telewizyjnego. Jednakże same castingi mocno rozczarowywały. Za każdym razem jechałyśmy do Warszawy na umówioną godzinę, pełne pasji i oczekiwań. Jednakże już na miejscu okazywało się, że agencje i stacje mają już pomysł na program, tylko szukają odpowiednich kandydatów, których w wymyślony wcześniej format można "wcisnąć". A my obie z Anią, dokładnie wiedziałyśmy do czego się nadajemy i w jakim programie chciałybyśmy wziąć udział. Doszłyśmy do wniosku, że może to jeszcze nie czas ani miejsce, skupimy się na razie na książce (niebawem mam nadzieję na rynku :) ), i bieżących zadaniach. Kiedy więc dostałyśmy zaproszenie ze telewizji Nowa.Tv zaczęłyśmy się zastanawiać. Czy my w ogóle chcemy tego programu? Czy warto? Czy to będzie format ciekawy i czy się w nim odnajdziemy? I oczywiście najważniejsze pytanie - czy damy radę? Bo przecież zrobienie komuś metamorfozy wnętrza, to duża odpowiedzialność, a co dopiero przed kamerami?

Z tymi i innymi wątpliwościami pojechałyśmy na spotkanie do Warszawy. Nawet w najśmielszych myślach nie zakładałyśmy, że już po paru godzinach wracać będziemy z kontraktem w kieszeni i że będziemy miały tylko 4 dni na znalezienie pierwszej lokalizacji do nagrania pierwszego, pilotażowego odcinka (chociaż w telewizji trwał już casting na wnętrze do programu, to ten pilotażowy odcinek musiał być blisko nas). Długo by tu pisać o spotkaniu, ale to co spotkało nas, przeszło nasze oczekiwania: przemiła atmosfera, ciepłe przyjęcie i najważniejsze - idealna dla nas, formuła programu. No to jak mogłyśmy powiedzieć nie?

Jeszcze w lekkim szoku, wracałyśmy na Dworzec Centralny. W głowie galop myśli. No bo jak to, my w telewizji? A jak słabo wypadniemy, a nasze pomysły się nie spodobają? Końca rozważań nie było widać, a my musiałyśmy szybko znaleźć lokum w którym mogłybyśmy już za parę dni przeprowadzić metamorfozę. Usiadłyśmy na peronie. Bilety na Pendolino kupiłyśmy już wcześniej, więc rozsiadłyśmy się wygodnie w oczekiwaniu na pociąg i telefony poszły w ruch! Najpierw do mamy. No bo kto ucieszy się bardziej z faktu, że córka ma program, niż jej matka? Później rozpaczliwe telefony do koleżanek, tych bliższych i dalszych z prośbą rozesłanie wici o tym, że szukamy pomieszczenia do metamorfozy. Po około 40 minutach zorientowałyśmy się, że nie ma naszego pociągu. Znowu opóźnienie? I wyobraźcie sobie nasze miny, kiedy stwierdziłyśmy, że nasz pociąg odjechał! Tak, przegapiłyśmy go, ale za to miałyśmy już kandydatkę do pierwszej metamorfozy! 



MARTA I JEJ MIESZKANIE
Kiedy przybyłyśmy do mieszkania naszej pierwszej bohaterki, to nas zatkało. A tak, zatkało i to całkiem, bo mieszkanie Marty było świetne! Nie dość, że bardzo dobrze usytuowane, ze znakomitym widokiem, to jeszcze urządzone ze smakiem i fantastycznym wyczuciem. Zaczęłyśmy się zastanawiać, co my tu mamy do zrobienia. I wtedy Marta zaprowadziła nas do sypialni… a tam nic. No prawie nic nie było. Owszem stało łóżko, szafka po babci, przypadkowe lustro, ale to wszystko bez pomysłu. Bo jak powiedziała Marta, pomysłów było zbyt wiele i nie wiedziała na który ma się zdecydować. 

PROJEKTY KONCEPCYJNE
Przygotowałyśmy dla niej dwie propozycje w postaci moodboardów. Tak naprawdę Marta, już poza kamerą, zdecydowała się na połączenie naszych projektów. Z mojego wzięła drewniany zagłówek z Ani szafki nocne i malowanie szafki po babci. O reszcie zdecydowałyśmy wspólnie z Anią. 

KOLORY NA ŚCIANACH
Ci co nas już znają wiedzą, że lubimy odważne malowanie ścian i stawiamy na kolor. W sypialni Marty postanowiłyśmy pomalować ściany szałwiowym odcieniem zieleni. Pierwotnie chciałyśmy użyć szarego błękitu, ale Marta zdradziła nam, że nienawidzi niebieskiego! No nic na siłę, przecież to Ona będzie tu spała. Był więc zielony. Ale oczywiście nie wszędzie. Kolor wprowadziłyśmy do sypialni za pomocą szerokiego pasa, który zaczynał się za zagłówkiem, następnie przechodził przez sufit, by w końcu spłynąć na przeciwległej ścianie. Kolor ten nie tylko miał wprowadzić nastrój do sypialni, sprawić że stanie się bardziej przytulna, miał też stanowić tło dla zagłówka. Ale o nim za chwilę. Jako uzupełnienie kolorystyczne postanowiłyśmy dołożyć odrobinę chłodnego różu. Z lewej strony łóżka, kolor miał wchodzić na sąsiednią ścianę i integrować szafkę po babci, z prawej strony łączyć szafkę nocną i okno. 


ZAGŁÓWEK
Kiedy poprosiłyśmy Martę o pokazanie tego co jej się podoba, wyszło, że bardzo lubi stare deski. Jednak nie chciałyśmy, żeby zagłówek był zbyt banalny. Już dawno chciałyśmy zrobić taki ze starych drzwi najlepiej z kamienicy lub starego domu. W naszym ulubionym sklepie w Łomnicy nabyłyśmy ponad 100-letnie drzwi, które jak się okazało wymagały wiele pracy, bo pokrywały je niezliczone warstwy starej farby. Musicie w tym miejscu pamiętać, że na przygotowanie wszystkich rzeczy do sypialni miałyśmy tylko jedno popołudnie, a drzwi zajęły nam ponad 4 godziny. W tym miejscu dziękujemy całej ekipie, mojemu Darkowi i charakteryzatorce Bożence, za pomoc w skrobaniu wszystkim czym się dało starych, olejnych warstw farby. 



RURKI I SZUFLADY...
Z projektu Ani, Marcie bardzo spodobały się stoliki nocne wykonane z miedzianych rurek i starych szuflad. Zrobiły je razem przed kamerami. Było przy tym dużo śmiechu i zabawy, a stoliki wyszły świetnie. Aż im zazdrościłam, że mnie przy tym nie było. Ja w tym czasie malowałam szafkę Marty, którą dostała po babci. Na początku, przy pierwszym spotkaniu, Marta stanowczo powiedziała, że nie chce malować tego mebla, ale później przekonała się do pomysłu. Na szczęście, bo po pomalowaniu, mebel nabrał nowoczesnego szlifu. Nad łóżkiem postanowiłyśmy powiesić stare, półokrągłe okno - no uparłam się :) 


Marta miała stare fotografie wklejone w jedną antyramę. Przerobiłyśmy jej to na uroczą galerię w ozdobnych ramkach, która znalazła swoje miejsce nad szafką po babci. Do tego prześcieradło z lambrekinem szytym „na prosto”, bez zmarszczeń, które zasłoniło dół łóżka, lniana pościel, poduszki i miękki koc. Zrobiło się przytulnie.


PROGRAM I EKIPA
Na metamorfozę wnętrza mamy tak na prawdę tylko dwa dni, a i to nie całe. Jeden dzień w pracowni i tylko jeden na metamorfozę u naszego bohatera. W dodatku w pomieszczeniu (sypialnia Marty miała tylko około 10m2) podczas metamorfozy zawsze było dwóch operatorów kamery, dźwiękowiec i reżyser. Jak do tego dodamy nas dwie i bohaterkę, to wyjdzie niezły tłum. A jeszcze trzeba w tym pomieszczeniu coś robić. To oczywiście nie koniec ekipy, która jest z nami na planie - średnio jest to ok. 10 osób.


W odróżnieniu od innych formatów telewizyjnych, my nie mamy ekipy remontowej! O nie! W sprawach hydrauliczno - elektryczno - męskich :-) wspiera nas mój Pan mąż Darek. Bez niego wiele rzeczy by się nie udało. Nie mamy też projektanta, „wnętrzarza”, ani architekta. Jesteśmy my, czyli Ja (Beti) i Ania. 

Dodatkowo jedną z idei tego programu jest to, że wykonywane przez nas metamorfozy, mają być tanie. Więc jak się domyślacie musimy mieścić się w ograniczonym budżecie, a to wymaga i sprytu i pomysłu. 

Koszt metamorfozy sypialni wyniósł: 2 350 PLN

Metamorfozę sypialni Marty uznałyśmy za udaną, mamy nadzieję, że Wam też przypadła do gustu. 






Piszcie co o tym sądzicie, jak podobają się Wam nasze pomysły, a cały odcinek możecie zobaczyć w telewizji Nowa.tv i Fokus.tv 

ODCINEK (ON-LINE) DO ZOBACZENIA - TUTAJ

PREMIEROWE ODCINKI:
w każdą niedzielę o godz. 16.25 
w każdą sobotę o 19.00 (na stacji Fokus.tv)

POWTÓRKI BIEŻĄCYCH ODCINKÓW:
poniedziałek, godz. 11.55, piątek, godz. 14.55
sobota , godz. 15.55 , niedziela, godz. 15.50 

POWTÓRKA SEZONU 1:
od 3 września 2018 r. godz. 12.25 (poniedziałek)

TELEWIZJA NOWA.TV DOSTĘPNA NA KANAŁACH:
Cyfrowy Polsat (158), NC+ (146), Vectra (193), 
UPC (153), Netia (45), na naziemnej kanał nr 40

JEŚLI MACIE PYTANIA ODNOŚNIE 
KULSÓW PROGRAMU - ŚMIAŁO PISZCIE
ODPOWIEMY NA WSZYSTKO

POZDRAWIAMY CIEPLUTKO

ANIA I BETI, CZYLI DZIEWCZYNY 
PANI TO POTRAFI
PROWADZĄCE PROGRAMU
"ROBOTA na WEEKEND"


17 komentarze:

DIY - METAMORFOZA BALKONU W WEEKEND

15.8.18 Pani to potrafi 5 Comments


Balkon w mieście to namiastka ogrodu, która cieszy mnie zawsze niezmiennie, począwszy od pierwszych dni wiosny. Uwielbiam ten moment kiedy z filiżanką gorącej herbaty, mogę na nim usiąść i podziwiać widoki. Co do tych widoków, to muszę dodać, że mieszkam w centrum Wrocławia w starej kamienicy, więc raczej widoki mam nieciekawe, a nawet można by rzec obskurne. Na szczęście całą sytuację ratuje wielki kasztanowiec, który rośnie tuż za oknem i większość zasłania swoim listowiem. 

Wracając do tej herbatki i kontemplowania widoków, to musze dodać, że ostatnio miałam małą zgryzotę i relaks na balkonie nie był już tak kompletny. Ale po kolei. 
Jak zapewne pamiętacie metamorfozy naszych balkonów, robiłyśmy z Anią w zeszłym roku. Dla tych co przegapili, a są ciekawi, to metamorfozę mojego balkonu zobaczycie TUTAJ, a Ani TU


W zeszłym roku pomalowałam balkon na niebiesko i urządziłam go meblami z Ikea. Farba, którą wybrałam wtedy (Bondex Smart Paint) sprawdziła się fantastycznie i dzisiaj, po ponad 12 miesiącach od pomalowania, wygląda jak kładziona wczoraj. Jednakże ściana na której wieszaliśmy rowery, uległa zadrapaniom i zaczęła się obtłukiwać. O ile farba jest wytrzymała, to już tynk pod nią nie bardzo. Okazało się, że zaprawa zawiera za dużo piasku i po prostu odpada (chociaż po tych 100 latach, kiedy ją wybudowano, to ma do tego pełne prawo). Koniecznie musiałam coś wymyślić i ją jakoś zabezpieczyć. Ale co zrobić na takiej wielkiej ścianie? 

Siedziałyśmy z Anią i ciężko myślałyśmy. Dni mijały a pomysłów ciągle brakowało. No może nie brakowało, tylko żaden nie był dobry. Aż w końcu pomiędzy kolejnymi kawami trzeba ściankę z drewna postawić i pomalować na biało.  

STAWIAMY ŚCIANKĘ
Kupiłyśmy drewno i z pomocą Pana Męża, postanowiłyśmy ściankę postawić. Jako budulec użyłyśmy deski elewacyjnej, sosnowej, kupionej okazyjnie w markecie budowlanym. Nie wyszło drogo, co bardzo mnie ucieszyło. Ponieważ mój balkon ma wysokość 3,60 to postanowiłyśmy, że nie będziemy robiły ścianki do samej góry, tylko zakończymy około metr od sufitu. Co okazało się znowu dobrym pomysłem, bo kupione deski miały 250 cm długości, nie trzeba ich więc było skracać. Przymocowanie 3 poprzecznych kantówek do ściany i przybicie do nich desek zajęło około 3 godzin. Przy mocowaniu desek do kantówki, nieocenionym okazał się taker z takami w kształcie gwoździ. To zdecydowanie szybszy sposób montażu, niż żmudne przybijanie młotkiem. 
Do wykończenia  boków, dołu i góry ścianki, zastosowaliśmy listwy narożne. 





WYBIERAMY FARBĘ DO ZABEZPIECZENIA DREWNA
Sosna to popularny i niedrogi gatunek drewna. Ale ma swoje minusy. W moim przypadku do minusów zaliczam mocne usłojenie i dość ciepłą i intensywną barwę. Deska sosnowa po pomalowaniu lakierem robi się mocno „złota”, bez zabezpieczenia sinieje (do srebrzystej szarości, starzejącego się modrzewia, jej daleko). Cały balkon mam urządzony w bielach i błękitach i koniecznie chciałam, żeby ścianka wpisała się w całokształt. Po rozpoznaniu rynku farbiarskiego czyli tego, co tam do drewna jest możliwe do kupienia, postanowiłam wybrać Bondex Satin Finish. 


A co to jest? Bondex Satin Finish to lakierobejca ekstremalnie odporna na warunki atmosferyczne, czyli idealna do mojego balkonu. 
Przeznaczona jest do konserwacji i zdobienia wszelkich konstrukcji i elementów drewnianych na zewnątrz. Zapewnia doskonałą ochronę powłoki przed grzybami, pleśnią, promieniami UV i wodą. Tworzy gładką powłokę o satynowym połysku, która nie łuszczy się i nie pęka oraz jest wysoce odporna mechanicznie. Zapewnia ochronę drewna do 8 lat, jak zapewnia producent. Ale co dla mnie było najważniejsze, wśród dostępnych 12 kolorów, znalazła się tam BRZOZA BIAŁA, kolor którym pomalowałam deski. Po pierwszych dwóch warstwach, deski nabrały szlachetnego białego wyglądu. Po wyschnięciu dodałam jeszcze trzecia warstwę, bo chciałam, żeby było bardziej biało! Wyszło pięknie. Lakierobejca zakryła żółty odcień sosny, nie zakrywając jednocześnie usłojenia drewna, i nie powodując „plastikowego” wyglądu ścianki. 


STREFA RELAKSU
Miejsce ze ścianką tak mi się spodobało, że postanowiłam smutne miejsce do wieszania rowerów, przeistoczyć w oazę relaksu. W tym celu postanowiłam, że przerobimy z Anią mój stary wiklinowy kufer, na piękne siedzisko z poduchami i zawiesimy nad nim ogromny biały baldachim.  Pomalowanie kufra nie stanowiło problemu. Do tego celu wybrałyśmy emalię do drewna Bondex Smart Paint Emalia Plamoodporna. 




Emalie te w tym roku zyskały piękne kolory i doprawdy jest w czym wybierać. Z pośród dostępnych 25 kolorów, my wybrałyśmy szlachetny ciemny niebieski (Niebo Nocą). Emalia ta nie tylko jest szybkoschnąca, prawie bezzapachowa, ma atest zabawek to jeszcze jest niesamowicie odporna na wszelkie plamy i zabrudzenia. 
Ponieważ farba nie jest toksyczna, to do malowania zagoniłyśmy nasze małe córki. Trzeba przyznać, że świetnie im poszło i teraz siedzisko prezentuje się fantastycznie.  

baldachim - moskitiera
Kiedy kufer wysychał w najlepsze, postanowiłyśmy powiesić baldachim - moskitierę. Moskitiera ta została wyposażona w praktyczny haczyk sufitowy, dzięki czemu może zostać zawieszona bezpośrednio nad miejscem snu, zapewniając niezawodną ochronę przed komarami, pająkami, muchami, osami i wieloma innymi nieproszonymi owadami. 

BALUSTRADA
Tej samej emalii (bondex Smart Paint Emalia Plamoodporna) tylko w czarnym kolorze (Czarny Kot), użyłyśmy do odświeżenia balustrady. Ponieważ balkon mój jest w całości zadaszony a balustrada nie była zardzewiała, można było użyć takiej farby. Po pomalowaniu dopiero zauważyłam, że pomalowanie jej było koniecznością! 



Wszystko było już gotowe. Co myślicie o tej metamorfozie? 






POZDRAWIAMY CIEPLUTKO
ANIA I BETI, CZYLI DZIEWCZYNY 
Z PANI TO POTRAFI 

5 komentarze: