DIY - METAMORFOZA STARYCH DRZWI WEJŚCIOWYCH

30.11.18 Pani to potrafi 17 Comments


Drzwi to jeden ze stałych elementów domu czy mieszkania. Wymieniamy je najczęściej podczas pierwszego remontu albo zakupu naszego lokum. Później towarzyszą nam już cały czas w swoim niezmienionym stanie. 

Niestety drzwi w bardzo dużym stopniu wpływają na ogólny odbiór wnętrza. Bardzo często dowiadujemy się o tym, kiedy remontujemy nasze mieszkanie. Malujemy ściany, wymieniamy meble a drzwi dalej straszą. Jeszcze gorzej jest, jeżeli w jednym pomieszczeniu mamy wiele drzwi np. te wejściowe, do łazienki i pokoju a nasze fundusze nie pozwalają nam na ich wymianę. 

Z takim też problemem spotkałyśmy się podczas naszej ostatniej metamorfozy. Mieszkanie naszej bohaterki okazało się dwupoziomowym wnętrzem z dużą przestrzenią typu „open space” na dole i dwiema sypialniami na górze. 

Dolne pomieszczenie (około 35m2) mieściło w sobie kuchnię, miejsce do jedzenia, salon, strefę wejściową (przedpokój) i schody na górne piętro o toalecie dla gości nie wspomnę. Kiedy siedziało się w salonie, drzwi wejściowe to było pierwsze na co człowiek spoglądał. 

Chociaż model drzwi był bardzo solidny (widać, że nie były to najtańsze drzwi), to nie wytrzymały próby czasu i okleina, którymi zostały one wykończone, całkiem się odkleiła. Teraz trzymała się tylko na taśmie klejącej, którą to właścicielka je zabezpieczyła. Postanowiłyśmy zaliczyć drzwi do metamorfozy przedpokoju i całkowicie je odmienić. 

Tak wyglądały te drzwi wejściowe na początku. 


KROK 1 - ZDEJMUJEMY OKLEINĘ
W przypadku tych drzwi miałyśmy wiele szczęścia i czas wykonał naszą pracę za nas i okleina po prosu sama odpadła. Teraz wystarczyło drzwi przetrzeć lekko papierem ściernym ale tylko w tych miejscach, gdzie widoczny był stary klej. Następnie wilgotną szmatką przetrzeć pył i kurz i już po paru minutach, można było malować. 

KROK 2 - OKLEJAMY ZAWIASY, ODKRĘCAMY KLAMKĘ 
Ponieważ drzwi były bardzo ciężkie, nie zdejmowałyśmy ich z zawiasów, musiałyśmy je więc okleić. Klamkę częściowo rozkręciłyśmy. Do rozkręcania samej już klamki, przydatny okazał się klucz imbusowy. Na szczęście kupiłyśmy dużo mebli z Ikea i miałyśmy ich pod dostatkiem (tych kluczy rzecz jasna).


KROK 3 - MALOWANIE 
Do malowania użyłyśmy farby do drewna i metalu Bondex Smart Paint Emalia Plamoodporna. Kolor, oczywiście nasz ulubiony, czyli czarny. Akurat w tych farbach występuje on w pięknym matowym wybarwieniu o fajnej nazwie „Czarny kot”. Jeżeli zastanawiacie dlaczego wybrałyśmy tą farbę odpowiemy po prostu - jest świetna. Pięknie kryje, kładzie się równo i schnie błyskawicznie. Dodatkowo po wyschnięciu jest nie tylko pięknie matowa ale również odporna na plamy i zarysowania. Ma też wszelkie atesty, które pozwalają na używanie jej w domu w którym mieszkają alergicy i dzieci. 

Do malowania używamy wałka flockowego. Ja osobiście nie lubię wałków gąbczastych bo zostawiają mikro-pęcherzyki na malowanej powierzchni. 

Już po pierwszym pomalowaniu, farba pokryła drzwi w zadowalającym stopniu. Ale dla pewności położyłam dwie warstwy farby. Efekt był boski! 

Żeby całość wyglądała spójnie, to metalową ościeżnicę też pomalowałam. Dzięki temu drzwi wydały się wyższe i bardziej szlachetne a o to nam chodziło. 


KROK 4 - MOCOWANIE KLAMKI I ZAMKA
Po wyschnięciu farby zamocowałyśmy klamkę i usunęłyśmy resztki taśmy.

 

EFEKT KOŃCOWY


DO METAMORFOZY POTRZEBUJEMY:
- emalia BONDEX SMART PAINT, 500 ml - 39 PLN
- wałek flokowy - 5 PLN
- papier ściery, gramatura 180
- mała kuweta malarska
- taśma malarska TESA 

BYŁYŚMY ZADOWOLONE, A CO WY O TYM SĄDZICIE
 nasza METEMORFOZA?

POZDRAWIAMY CIEPLUTKO
ANIA I BETI, CZYLI DZIEWCZYNY 
PANI TO POTRAFI

17 comments:

DIY - WYSPA KUCHENNA W CZTERECH KROKACH - IKEA HACKS

6.11.18 Pani to potrafi 15 Comments


Mała kuchnia to najczęściej zgryzota, przeciętnego mieszkańca, naszego kraju. Ci co mają dużą przestrzeń należą do mniejszości i niech „siedzą cicho”. Ja mam małą kuchnię i wszystko mam w niej dosłownie wciśnięte na styk, a przestrzeni do pracy „jak na lekarstwo”. 

Brzmi dla kogoś znajomo? 
Rozwiązaniem tego problemu może być dostawienie małej, mobilnej wyspy kuchennej. Możliwości zbudowania lub kupienia takiej wyspy są wręcz nieograniczone. W zasadzie jedyne o czym musimy pamiętać to to, że taka wyspa musi być wymiarami dopasowana do wielkości kuchni (robimy taką na jaką mamy miejsce), i musi mieć wysokość około 80-90 cm, żeby można było wygodnie przy niej pracować. To w zasadzie tyle. 

Stylistycznie możliwości mamy praktycznie nieograniczone, może to być przerobiony stary stolik, szafka z kółkami czy wyspa zbudowana na wymiar przez stolarza. Nie ma to znaczenia, ważne jest, że posiadając taką wyspę mamy dodatkowe miejsce do nie tylko do przechowywania, ale i do pracy. Kiedy nie będzie już potrzebna, może stać w kuchni albo i w każdym innym pomieszczeniu, bo dzięki temu, że wyposażyliśmy ją w kółka, możemy nią po prostu „odjechać”.  

Z problemem małej kuchni i niewystarczającej ilości blatów roboczych, spotkałyśmy się podczas kręcenia 5 odcinka „Roboty na weekend”. Nasza bohaterka powiedziała nam w zaufaniu, że chociaż kuchnia jest dość ustawna, to chciałaby jednak, mieć więcej blatów roboczych do pracy. No kuchnia z gumy nie jest i nie mogłyśmy przestrzeni roboczej powiększyć (o całej metamorfozie możecie poczytać TUTAJ), ale mogłyśmy coś wymyślić. Kiedy oglądałyśmy zdjęcia z kuchni naszej bohaterki, zauważyłyśmy, że obok lodówki stoi szafka kuchenna. Nie była ona wpisana w ciąg mebli, tylko „przyklejona” do lodówki. Szafka była niezbyt szeroka (55 cm), ale za to głęboka, co tak naprawdę tylko przeszkadzało, bo stała „w przejściu”. Pomyślałyśmy, że to może być fajne miejsce na małą, mobilną wyspę kuchenną, którą w razie potrzeby Jowita będzie mogła przysunąć do blatu roboczego. 

To był dobry pomysł, jednak budżet miałyśmy już bardzo nadszarpnięty i konieczne było jakieś oszczędne rozwiązanie, bo wyspy które można było gotowe kupić kosztowały pomiędzy 600 - 1200 PLN, a to było grubo ponad nasze możliwości.


ZACZYNAMY
Postanowiłyśmy zbudować mobilną wyspę z regału KALLAX. Ma on wszystkie parametry, których potrzebowałyśmy: szerokość (77 centymetrów), mała głębokość (bo tylko 39,-), i do tego mała cena, bo tylko 99,-. Na szczęście system ten, od jakieś już czasu ma pasujące kółka więc wystarczyło dokupić blat z drewna i zabrać się do budowania wyspy. 

Do budowania wyspy potrzebujemy: 

KROK I - MONTUJEMY KÓŁKA

Pierwszą czynnością jest zamocowanie kółek do złożonego już regału Kallax. W tym celu kółka przykręcamy za pomocą wkrętów do drewna. Żeby ułatwić sobie zadanie, możecie cienkim wiertłem podwiercić małe otwory, w które będziecie wkręcali wkręty. Bardzo ułatwi to przykręcanie, bo śrubki nie będą się ślizgać. 


KROK II - MONTAŻ BLATU 

Drewniany blat kupiłyśmy w stolarni, ale można go kupić w każdym markecie budowlanym, lub zamówić taki robiony na wymiar. Jeżeli szukacie tańszej alternatywy, możecie kupić drewnianą półkę. Będzie ona cieńsza, ale też i tańsza. 

Przed przyklejeniem blatu, górę regału (w miejscu, gdzie chcemy ten blat przykleić), musimy zmatowić. W tym celu przecieramy powierzchnię papierem ściernym o gradacji 180. Przetartą powierzchnię smarujemy klejem do drewna typu „wikol”. Następnie nakładamy blat z drewna i dociskamy. Najlepiej, na czas schnięcia, przymocować blat ściskami stolarskimi. Jeżeli ich nie macie, możecie obciążyć go górą książek, najlepiej nadają się do tego encyklopedie, są ciężkie i nikt za nimi od razu tęsknił nie będzie :) 
Blat schnie około 12h. 




KROK III - SZLIFOWANIE I OLEJOWANIE BLATU

Ponieważ blat drewniany, służy jako powierzchnia robocza, narażona na częsty kontakt z wodą musimy go odpowiednio zabezpieczyć, ale najpierw czeka nas szlifowanie. Powierzchnię blatu trzeba oszlifować, użyjemy do tego papieru ściernego. Jeżeli macie szlifierkę elektryczną to super, jak nie to kostka ścierna, lub papier zamontowany na krążku, wystarczy. Zaczynamy od papieru o gradacji 160-180 g, następnie ostatni szlif robimy papierem 220g. Robimy to tak długo, aż blat będzie jak „pupcia niemowlęcia”. 

Teraz zabezpieczamy powierzchnię. Można to zrobić na wiele sposobów: możemy lakierować, woskowa i olejować. Ze względu na to, że blat będzie miał styczność z produktami spożywczymi, wybrałyśmy olej. Jest to moja ulubiona metoda zabezpieczania takiej powierzchni. Blat staje się piękny w kolorze, wodoodporny i pięknie pachnie, a metoda ta jest całkowicie ECO! 


KROK IV - WYPOSAŻAMY WYSPĘ

Baza naszej wyspy jest już gotowa. Teraz możemy ją „stuningować”. My do naszej dokręciłyśmy po prostu czarny, metalowy wieszak, a w dolne przestrzenie wstawiłyśmy dwa czarne, ratanowe kosze, co utworzyło dwie szuflady. 

Tadam… wyspa gotowa i dodam, że prezentowała się świetnie. Naszej bohaterce pomysł się bardzo spodobał, a jej dość „żywiołową” reakcję, możecie zobaczyć pod tym linkiem TUTAJ


 
Całość kosztowała 300,- złotych i za tą sumę uzyskałyśmy mobilną wyspę kuchenną z pięknym drewnianym blatem.



ZDJĘCIA POCHODZĄ Z KADRU NASZEGO PROGRAMU TELEWIZYJNEGO 
"ROBOTA NA WEEKEND" ODC. 5




CIEKAWE JAK WAM SIĘ NASZ POMYSŁ PODOBA?
PISZCIE DO NAS, KOMENTUJCIE


POZDRAWIAMY CIEPLUTKO
ANIA I BETI, CZYLI DZIEWCZYNY 
PANI TO POTRAFI
PROWADZĄCE PROGRAMU
"ROBOTA NA WEEKEND"

15 comments: