# 13 CUKIEREK ALBO PSIKUS, CZYLI ŁATWE DEKORACJE NA HALLOWEEN

28.10.15 Ania 4 Comments

pani to potrafi


Geneza święta Halloween nie jest dokładnie znana. Przypuszcza się, iż swoje początki może zawdzięczać rzymskiemu świętu „Pomony“, które obchodzono na cześć bóstwa owoców i nasion. Drugą ewentualnością (ku której my się skłaniamy) jest dopatrywanie się początków tradycji Halloween w obrzędzie Celtyckim – Samhain. Obrządek ten kultywowany był ponad 2000 lat temu na terenach  dzisiejszej AngliI, Szkocji, Walii i północnej Francji. Kapłani celtyccy wierzyli, iż w dzień Samahain zaciera się różnica pomiędzy światem żywych i martwych. Duchy przodków zapraszano do domów, a złe duchy starano się odstraszać. Dzisiaj sądzi się, że właśnie z potrzeby odstraszania duchów zakładano maski i przebierano się w dziwaczne stroje. 

Jak było naprawdę? Tego raczej się nie dowiemy, jednakże zwyczaj ten wraz z emigrantami irlandzkimi przetrwał i przeniósł się na tereny Ameryki Północnej. 
31 października 1920 roku, w stanie Minnesota w mieście Anoka, odbyła się pierwsza oficjalna parada z okazji Halloween. Uczestnikami pardy byli mieszkańcy miasta przebrani w kolorowe stroje przedstawiające popularne wtedy postacie. W roku 1937 ogłoszono Anokę oficjalną stolicą święta Halloween. W drugiej połowie XX wieku Święto trafiło z powrotem do zachodniej Europy, a po upadku „Muru berlińskiego“ do środkowej i wschodniej Europy. Nazwa Halloween jest najprawdopodobniej skróconym All Hallows’Eve – co oznacza wigilię Wszystkich Świętych. 

Czym jest dla nas święto Hallowenn? Można by zadać sobie to pytanie – myślę, że przede wszystkim wspaniałą okazją do spotkań i wspólnej zabawy ze znajomymi. Wszyscy kochamy przebieranki, mroczne klimaty i dobrą zabawę. Co prawda w Polsce zwyczaj „cukierek albo psikus“ jeszcze nie do końca się zadomowił (chociaż wśród naszych milusińskich jest bardzo lubiany), to coraz częściej spotyka się wędrujące w grupkach dzieci, radośnie pukające w drzwi ze znanym już „cukierek albo...“ na ustach. W takich momentach warto być przygotowanym nie tylko kupując cukierki, ale także robiąc okolicznościowe dekoracje. 

Na to ostatnie chciałybyśmy Was gorąco namówić! Wykonanie ciekawej aranżacji stołu, dekoracji żyrandola czy girlandy, naprawdę nie jest trudne. Jeżeli jesteście ciekawi jak można w prosty sposób wykonać taką dekorację, to zapraszamy!

PAJĘCZYNOWA LAMPA
Wykonanie takiej dekoracji to naprawdę „pikuś“. Potrzebujemy tylko pajęczyny, paru sztucznych pająków i oczywiście żyrandola. Sztuczną pajęczynę kupimy prawie w każdym markecie (ok. 7  - 12 zł). Wystarczy ją rozpakować, dobrze rozciągnąć i zaczepić na lampie. Całość dopełnią zawieszone na pajęczynie pająki.

pajęczyna

ŚWIECZNIKI Z BUTELEK
Aby wykonać takie świeczniki potrzebne nam będą:
  • stare szklane butelki,
  • farba kredowa, bądź akrylowa,
  • pędzle i naklejki.

Butelki dokładnie myjemy (można zrobić to w zmywarce), następnie całe malujemy czarną farbą. Po wyschnięciu na butelki naklejamy wycięte wcześniej z papieru etykiety. My użyłyśmy takich o tematyce Halloween, ale bardzo dobrze będą wyglądać również takie zwyczajne, jak do przetworów w kolorze czarnym lub brązowym.

Na koniec wkładamy wąską świecę i gotowe!

dekoracje domu

KORONKOWE  ŚWIECZNIKI
Potrzebne nam będą: Słoiki, kawałki czarnych koronek, wstążki, tasiemki. Dodatkowo klej silikonowy albo taśma dwustronna samoprzylepna i nożyczki. Wymyty słoik owijamy koronką, końce tkaniny przyklejamy do słoika, a następnie całość obwiązujemy tasiemką, bądź koronką. Do tak przygotowanych świeczników możemy dopinać broszki, camee, naklejać  cyrkonie i świecidełka. Im bardziej będzie glamour, tym lepiej 
będą wyglądać nasze dekoracje!

dekoracje hallowen

MROCZNA GIRLANDA

Do wykonania girlandy i pająków będziemy potrzebowali:

  • wydruk wzoru - pliki do  pobrania poniżej
  • papier czarny (najlepiej sztywny, gramatura od 220 g/m2)
  • ruchome oczka lub cyrkonie, brokat itp.
  • włóczka lub tasiemka, sznurek
  • nożyczki, skalpel, biała kredka/marker, klej typu "magic"
PLIKI DO POBRANIA:
NIETOPERZE - SZABLONY TUTAJ plik w formacie A4 (PDF) 
PAJĄKI  - SZABLON TUTAJ plik w formacie A4 (PDF) 



girlanda hallowen

Macie już wszystko, tak więc zabieramy się do pracy. Wydrukuj wzór, następnie wytnij go i odrysuj na czarnym kartonie (chyba że masz możliwość wykonania wydruku już na grubym papierze, wówczas ten krok pomiń). Zostaje tylko wyciąć nietoperza  
(przydają się nożyczki do precyzyjnego cięcia). 

Następnie za pomocą skalpela natnij otwór na "ogonku", czyli miejsce, w którym przewleczemy włóczkę lub tasiemkę (na niej zwiśnie girlanda).  Można naciąć jedną poziomą kreskę lub dwie pionowe, w drugim przypadku nietoperze będą wisiały bardziej stabilnie. 

Ostatni krok to przyklejenie oczu, jeśli jednak ich nie posiadamy, wystarczy namalować je białą kredką lub wykonać za pomocą brokatu (co macie pod ręką) i gotowe. Warto pomyśleć, gdzie docelowo zawiśnie girlanda, bo jeśli będzie widoczna z obu stron, warto oczy wykonać po każdej stronie. 

girlanda nietoperze

DEKORACJE STOŁU Z "PRZEKĄSKAMI"
dekoracje Halloween

dekoracje haloween

dekoracje na halloween


PAPIEROWA PATERA
Przygotowania do imprezy idą pełną parą, a nagle stwierdzamy brak odpowiedniej misy, bądź patery na chipsy, ciastka lub inne suche przekąski? To naprawdę żaden problem! Wystarczy bibuła, kawałek czystej tkaniny (bądź folia) oraz dwa kawałki wstążki lub sznurka. Papier składamy na pół, jego końce zawiązujemy z obu stron wstążką i pojemnik gotowy. Zobaczcie jak dobrze pasuje do całości! 

dekoracje na halloween

Napiszcie co sądzicie o takich dekoracjach?

4 komentarze:

#12 JAK URZĄDZIĆ MAŁY POKÓJ DLA LICEALISTKI, CZYLI AZYL NA 11 M2.

22.10.15 Ania 30 Comments

pokój dla licealistki

Retrospekcja – Wrocław, Śródmieście, środa, godzina: 9.00

Kawa, dwa pączki...
Za oknem słońce właśnie wyszło zza chmur i leniwie sączyło się przez okno pracowni. O tej porze dnia Wrocław wyglądał naprawdę pięknie.
Anka siedząc przy komputerze powoli przeglądała mejle... Nagle do pracowni wpadła zdyszana Beti.
– Sorry za spóźnienie, zaspałam, no i te korki, wiesz?!...
Cisza i leniwy poranek minęły bezpowrotnie.
- Nic się nie stało, też dopiero przyszłam- spokojnie powiedziała Anka.
- To dobrze, bo już zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Słuchaj - właśnie miałam ci powiedzieć, że chyba mamy nowe zlecenie.
- Zlecenie? Jakie? Bo na mejla nic nie przyszło, właśnie przeglądałam pocztę - Anka skinęła głową znacząco w stronę monitora.
- Nie, nie na mejla. Zaraz wszystko ci opowiem, tylko musze napić się kawy! Milion za kawę!
- Nie masz tyle...
- Słyszałam!
Po chwili do pokoju wróciła Beti z kubkiem parującej kawy.
- Rozmawiałam wczoraj z Niną – zaczęła Beti, siadając przy biurku. – wiesz, tą moją najstarszą corką
- No przecież wiem…
- A tak, no i wyobraź sobie, że wytknęła mi, że ciągle zajmuję się projektami dla innych ludzi, urządzam im mieszkania, a dla niej nie mam czasu! Potem dodała, że tak naprawdę to chodzi o jej „klitę“, ten najgorszy pokój „ever“ jaki miała do tej pory. Że wstydzi się zapraszać koleżanki i takie tam! Beti była całą sytuacją wyraźnie wzburzona.
- Bez przesady, widziałam jej pokój i nie jest tak źle. Chyba lekko przesadza - dodała uspokajająco Anka. Pokój jest co prawda mały, ale za to wysoki, bo ma prawie cztery metry. W dodatku bardzo dobrze zachowały się XIX- wieczne sztukaterie. – Moim zdaniem bajka.
- Też tak najpierw pomyślałam, ale potem doszłam do wniosku, że może ona ma rację? Pokój jest mały, bo tylko 11m2 i w dodatku prawie trójkątny. Nina nie jest już małą dziewczynką i ma teraz zupełnie inne potrzeby. Może faktycznie powinnyśmy coś dla niej wymyślić?
- A powiedziała ci co by chciała?
- Jasne, siedzisz? To dobrze! Słuchaj uważnie: duża szafa żeby wszystko się zmieściło, zaciszna strefa do spania, duże biurko, miejsce do picia kawy i pogaduszki z koleżankami, toaletka... No i na środku ma zostać miejsce do ćwiczeń, tak żeby można było rozwinąć matę! Przygotowała nawet propozycje, jak by to miało wyglądać. Wysyłam ci na mejla...
- Widzę że się przygotowała – dodała Anka z uśmiechem oglądając zdjęcia które właśnie się wyświetliły – to chyba mamy nowe zlecenie?
- Chyba tak...

To było parę miesięcy temu. Jeżeli jesteście ciekawi, co z tego wynikło i czy udało nam się wszystko pogodzić, to zapraszamy do oglądania i
Inspiracje

INSPIRACJE NINY



RZUT I - Tak wyglądał pokój przed zmianami.

 Co prawda zmieściło się swobodnie łóżko, ale nie było miejsca na szafkę nocną. 
Biurko ustawione pod ścianą było małe i źle usytuowanie względem okna. 
Szafa, znajdująca się po lewej stronie od wejścia, była duża, ale poprzez otwierane 
drzwi szafy, dostęp do niej był utrudniony. Brakowało przestrzeni, ciągów komunikacyjnych i wydzielonych stref. 

pani to potrafi

RZUT II - POGLĄDOWY WIDOK PO METAMORFOZIE

Wysokość pomieszczenia dała możliwość przeniesienia łóżka na antresolę, 
co pozwoliło wydzielić zaciszną strefę do spania. Pod antresolą udało się wygospodarować dość dużą garderobę, w której zmieściła się jeszcze komoda, pełniąca funkcję toaletki. Całość została oddzielona od pozostałej części pomieszczenia delikatną białą zasłonką.
Pod oknem zagościł pokaźnych rozmiarów blat (60x298) doskonale pełniący funkcję biurka. Na przeciwko wejścia zagościł drewniany stolik kawowy i dwa odnowione krzesełka. Pozostało tyle miejsca iż swobodnie można rozłożyć matę do ćwiczeń.

aranżacja pokoju pani to potrafi


 Antresolę zrobiliśmy z sosnowych desek podłogowych. Żeby dodać jej lekkości, całą pomalowałyśmy na biało, emalią do drewna i metalu AKRYLUX firmy Dekoral.

pokój dla nastolatki kawalerka



Garderoba po przemeblowaniu wyszła  całkiem spora. Do jej urządzenia użyłyśmy wyposażenia IKEA: drążek na ubrania MULIG, półka wisząca SKUBB, półka ścienna
 EKBY HEMNES. Pudełka kupiłyśmy w TK MAXX’e. Stary wiklinowy kosz I walizkę 
pomalowałyśmy farbą kredową. 

antresola #pani to potrafi

 Duże biurko postanowiłyśmy zrobić z blatu kuchennego. W tym celu  wystarczyło przymocować do ścian bocznych listwy, na których można było oprzeć blat.
Dodatkowo konstrukcję wzmocniłyśmy  dwiema metalowymi nogami 
zamontowanymi z przodu blatu. Cała konstrukcja kosztowała niecałe 200 PLN. 

miejsce do pracy

Przepiękne zdjęcia wiszące na ścianach pokoju Niny są autorstwa 
słynnego fotografa Rafała Makieły www.makiela.com
Jego praca przedstawiają podwodny świat fasion. Niebawem będziecie mogli zobaczyć jak wygląda taka sesja podwodna w programie TVN „Top Model”.


miejsce pracy

PANI TO POTRAFI



Tablica Pele-mele to już nasz własny wyrób. Jeżeli chcecie wiedzieć 
jak wykonać taką tablicę zapraszamy TUTAJ.

POKÓJ NASTOLATKI

antresola


Kącik kawowy utworzyły dwa stare krzesełka, które wcześniej zostały poddane gruntownej renowacji (nowa tapicerka) oraz mały stolik, 
kupiony na OLX za 30 złotych.  

pani to potrafi

Na ścianie swoje miejsce znalazły też cztery plakaty typograficzne 
od Babafu Typography - te lubimy najbardziej :-)


pokój nastolatki #stare walizki

MAMY DLA WAS PLAKAT!

Jeżeli podobają Wam się plakaty Babafu Typographmamy dla Was jeden z nich. 
Napisz ciekawy komentarz i polub oba fun-page 
Pani to potrafi  i  Babafu

Wyniki ogłosimy 5 listopada 2015 r.


Powodzenia!

30 komentarze:

#11 MEETBLOGIN 2015 - JAK BYŁO NAPRAWDĘ?! CZYLI KONKLUZYWNY DYSKURS NA TEMAT...

16.10.15 Ania 9 Comments


10.10.2015, Łódź gdzieś na ulicy Piotrkowskiej, godzina 9:50

-       Anka! Która godzina? - ryknęła Beti - starając się zagłuszyć radio i hałas silnika samochodu. M5 prowadzona przez jej osobistego małżonka, sunęła z dużą prędkością po ulicach miasta, starając się ominąć wszelkie rozkopy. W duchu modliła się o bark radarów na drodze. 
-       9:50 chyba się spóźnimy - ze stoickim spokojem stwierdziła Ania. 
-       Nie kreuj takiej negatywnej rzeczywistości - zdążymy! Ale może na wszelki wypadek wyślij do Uli sms-a? - odpowiedziała lekko zirytowana Beti.
-       Google pokazuje 4 km? Ile mamy tak na prawdę do celu?- zapytała Ania.
-       Pokazuje ci tak już od 10 minut, to chyba coś z tą nawigacją nie tak? Mówiłam ci że tylko Iphony są super - parsknęła Beti.
-       Co za bzdury! Nie słucham cię wcale, bo to nie jest prawda!  - odparła Ania - Pisze, że spóźnimy się około 15 minut! 
-       Dobra. – O! teraz w lewo, musimy skręcić w lewo! I to zaraz gdzieś już tutaj musi  być - radośnie zawyła Beti.
-       Jest! Widzę – ART_INKUBATOR - Fajnie tutaj. Ania z wyraźnym zachwytem spoglądała przez okno. 
Za oknami pojawił się wspaniale odremontowany budynek pofabryczny, w którym jak wujek Google głosił - znajdowała się ówcześnie przędzalnia bawełny. Jako że obie  jesteśmy fascynatkami architektury, to gapiłyśmy się z zachwytem! 
-       Rany co za XIX-wieczna zabudowa, cegła i jakie okna... Ania widzisz te okna? 
-       No...super tu wygląda. Szkoda ze we Wrocławiu nie mamy takich miejsc.
-       Masz rację, to tutaj. Więc chyba jednak zdążyłyśmy! No to która jest? 
-       9.59! To się nazywa przybyć na czas! Anka z dumą prezentowała wyświetloną godzinę na swojej sonówce.
-       Głupi to ma zawsze szczęście -  zobacz w ostatniej chwili się zapisałyśmy, cud, że zwolniły się te 2 miejsca, to jeszcze udało się dotrzeć na czas! 

Biuro festiwalowe  Lodz Design Festival na ul. Tymienieckiej 5 
NO I ZACZĘŁO SIĘ ...
Po rejestracji i odebraniu wejściówek, na salę wpadłyśmy w ostatniej sekundzie. Na wejściu panował pozytywny chaos. Ktoś siadał, ktoś gadał, inni się witali. Widać było że towarzystwo zgrane. 

Identyfikatory Meetblogin 2015
W oczy rzucała się przede wszystkim masa prezentów: wielkie wypchane torby, kusiły swoją zawartością, maleńkie poduszeczki od firmy Selene mrugały kolorami, a tuby od Pixars nadały wnętrzu mocne, różowe zabarwienie. Reszta pozostawiła na razie tajemnicą. Jako zupełne nowicjuszki byłyśmy pozytywnie nastawione, pełne oczekiwania na to, co miało nastąpić, zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie.

Materiały reklamowe i upominki od sponsorów
Czas płynął, ludzie chodzili, rozmawiali – my rozdałyśmy wizytówki chcąc się zapoznać z większością. Bo nie sposób zapamiętać 50 osób, a podobno tylu miało być uczestników. W sali padały pierwsze selfie tego dnia - bo przecież na bloga coś musi być! Po około 15 minutach, przed rzędy krzeseł, wyszła sprawczyni tego całego zamieszania. Ula Michalak. Głosem mocno zachrypniętym, co było dość seksowne, przedstawiła się i ogłosiła - że jak zawsze mamy poślizg, bo nie wszyscy dotarli na czas.  No tak...korki, trasa itd.

Ula Michalak - twórca Meetblogin, kobieta rakieta
W oczekiwaniu na rozpoczęcie meeting‘u czytałyśmy raz jeszcze program spotkania. Wreszcie zaczęło się. Ula nas wszystkie powitała, przedstawiła sponsorów. Niektórzy zechcieli się przedstawić i zaprezentować swoje produkty. Nasze serca skradły panele ścienne Fluffo. 

Panel ścienny Fluffo z uczestniczkami Meetblogin tle
A potem się zaczęło... 
Ewakuacja wypasionych gabarytowo toreb prezentowych.  Przejście do drugiego budynku gdzie maja się odbyć koleje dwa punkty programu. Jeszcze tylko szybka kawa w kawiarni TEKTURA - rany jak była potrzebna!




Dziedziniec w Art_Inkubator
Pierwsze spotkanie przebiegło pod hasłem: „Nie sztuka być projektantem“- spotkanie z Paniami: Magdaleną Smuś (architekt wnętrz) i Katarzyną Jaros-Puzio (stylistką) i Panem Robertem Skomorowskim. Panel dyskusyjny wspierały marki: Ikea, Purmo i Ceramika Paradyż. W tej części zostały wymienione doświadczenia w zakresie projektowania wnętrz i pracy z klientem. Po spotkaniu poczułyśmy lekki niedosyt związany z zakresem blogerskim. Chętnie dowiedziałabym się czego na przykład oczekują takie firmy jak Ikea czy Paradyż podczas współpracy z blogerem i na co bloger, od takich firm, może liczyć? 

kadr z pierwszego spotkania panelowego - "Nie sztuka być projektantem".
Następnie wysłuchałyśmy wykładu przygotowanego przez Dagmarę Jakubczak twórczynię bloga Forelements - „Myśl w projektowaniu, czyli gdzie kończy się design, a zaczyna kopia“. Temat gorący i wpisujący się w przesłanie Łódź Design 2015. Krótka przerwa pozwoliła tylko na przemieszczenie się do innego budynku. Oglądając znajdujące się tam ekspozycje, biegłyśmy na spotkanie z Oskarem Ziętą, który wygłosił mini wykład na temat designu. Niestety, wystawy tak nas pochłonęły, że na wykład nie dobiegłyśmy (stracone, bogate 15 minut). 

OFF na Piotrkowskiej
W expresowym tempie przeniosłyśmy się na Piotrkowską 134 ( na teren OFF'u).  Niestety, ku rozpaczy większości uczestników, nie odbył się długo wyczekiwany konkurs #meetsofacompany. Przedstawiciele firmy ulegli jakiejś jesiennej zawierusze i do Łodzi nie dojechali... Aż żal było patrzeć na smutek, który zagościł w oczach niektórych uczestników...

Po pochłoniętym łapczywie obiedzie w pobliskiej restauracji DRUKARNIA (burger!), pogalopowałyśmy na spotkanie z marką ROCA. W gościnnych progach studia kulinarnego BOOK&COOK czekała na nas pyszna kawa, prezenty (znowu :-)) i bardzo kreatywne spotkanie.




Studio kulinarne BOOO and COOK 
I tak powoli dzień pierwszy się kończył. Ale w programie był jeszcze bankiet z okazji otwarcia LODZ DESIGN FESTIVAL. 

Ale zanim to nastąpiło, zagościliśmy u Blogerów Eli i Mateusza, czyli we wnętrzach u Wnętrzności.com - tegorocznych laureatów nagrody Blog Design w kategorii Architektura, którzy zaprosili nas na befor-ka. Ciekawi łódzkich wnętrz, z wykwintnym Porto pod pachą, poszliśmy z wizytą. To było naprawdę fantastyczne spotkanie. Już w większej gromadzie, aczkolwiek lekko spóźnieni, dotarliśmy na bankiet. 

Z gościną u wnętrzności.com
Goście dopisali licznie. Lokal przejęty tak ważną rolą jak organizacja bankietu, poszedł na całość. Naszym oczom ukazały się stoły w ekologiczno- naturalistycznej odsłonie. Na designerskich stołach rozpostarły się rarytasy: czarne mule, szare ostrygi i czerwone raki. Uczta dla zmysłów, która jednak zniknęła zbyt szybko! Pozostały, za to prawie do końca, licznie zaprezentowane przez kucharza warzywa. Podane soute, tak jak Stwórca je stworzył: marchewki, pomidory, buraki, dorodna pietrucha wraz z nacią, grzyby z grzybnią, czosnki, kapusty, rzodkiewki w gustownie związanych gumką, pęczkach... 

Niczym goście wieczornego „Śniadania na trawie“, poczuliśmy się jak uczestnicy kulinarnego performens. Tylko smutne fioletowe kalafiory, nie znalazły tego wieczora swoich amatorów.  Tak oto na rozmowach (bo jednak jedzenie, choć cieszyło oczy, to nie napełniało naszych żołądków) i piciu wina, dobiegła północ. Czas było udać się na spoczynek, bo czekała nas  intensywna niedziela. 

Kulinarny performance w Restauracji Przerwa
Drugi dzień to była prawdziwa uczta dla blogerów. 
Rozpoczęliśmy wyśmienitym wykładem Artura Jabłońskiego „Hej , spójrz tutaj - to mój blog! O przyciąganiu czytelników“. Jako autor bloga: JESZCZE JEDEN BLOG, w mistrzowski sposób przekonywał nas, że warto pracować nad jakością naszych blogów. Pokazywał co mamy zrobić,  żeby stały się one jedyne i niepowtarzalne na tle wielu innych, wnętrzarskich blogów.


Artur Jabłoński - mistrz prelekcji
Za to Michał Andrzejewski, twórca bloga MARKETINGOWA MOC, swoim wykładem „Skuteczny marketing treści, czyli jak dać się znaleźć w internecie“ próbował nauczyć nas, jak najskuteczniej możemy zareklamować się w sieci.  

Całość zamykała prezentacja najnowszych technologii do projektowania 3D, przeprowadzona pod patronatem firmy Intario.   Fantastyczny, darmowy dla użytkownika program, prosty w użyciu, który stale jeszcze rozwijany przez autora, Michała Stachowskiego może stać się przyszłością projektantów. 

Dla nas, dziewczyn z PANI TO POTRAFI, przygoda z Meetblogin 2015 dobiegała końca. Szkoda. Bo bardzo nam się podobało. Wdzięczne jesteśmy Uli, że zechciała wziąć na barki, ogrom pracy, jakim jest organizacja tego typu konferencji. I tu głęboki ukłon w jej stronę. 

Czego naszym zdaniem zabrakło i co można by poprawić? 
Zabrakło prezentacji przybyłych blogujących i ich blogów (choć kilka minut dla każdego bloga). Chociaż widać było, że wiele osób się znało i wiele było rozpoznawalnych, to jednak dla takich nowicjuszy jak my, byłby to ważny element. Brakło też czasu i sposobności na więcej wzajemnych rozmów i dyskusji, podczas których moglibyśmy wymienić się własnymi doświadczeniami. 
No i wspólnego pamiątkowego zdjęcia... zrobionego ku pamięci potomnym.


Upominki sprawiły nam mnóstwo radości


Ujawniona zawartość niespodzianki


 Wszystkie publikowane zdjęcia są naszego autorstwa

9 komentarze:

#10 KONIEC Z NUDNYMI MEBLAMI, CZYLI METAMORFOZA BRZOZOWEJ KOMODY

13.10.15 Ania 28 Comments


   Poniedziałek, godzina 8:40

Drrrrrrryn, drrrrrrry...  dzwonek do drzwi dzwonił jak na alarm. 
Rany, kogo to niesie tak z rana do pracowni? Co ci ludzie - nie śpią? Za oknem szaro i zimno.  Niechętnie wstaję z fotela, gdzie tak przyjemnie serfowałam po sieci, ściągam kota z kolan i mruczę pod nosem 
- pewnie znowu do skrzynki, albo ulotki, albo jak zwykle kurier się pomylił.
Drrrrrrryn, drrrrrrryn, uporczywie dalej dzwoni... Pali się czy co?
–      Rany, już idę, idęęę!  Drę się na całe gardło, jakby ktoś, kto tak dzwoni, mógł mnie usłyszeć. Podnoszę domofon. 
–      Kto tam?
–      To ja, głos Ani w słuchawce mnie zaskoczył...
–      Co tam, kodu zapomniałaś?
–      Nie, złaź mi pomóc, bo odebrałam tę komodę do przeróbki, a ciężka jak diabli. Przecież to lite drewno.
–      Cholera, zapomniałam na śmierć - już schodzę! Poczekaj na mnie na dole, tylko się ubiorę. 

I w tym właśnie momencie uświadomiłam sobie, że czeka nas dzisiaj pracowity dzień, bo klientka pilnie potrzebuje swojej nowej, niebieskiej, oryginalnej komody.


JAK POWSTAJE 
POLICHROMOWANA KOMODA 


ETAP PIERWSZY

Komodę, ze względu na fakt, że jest nowa, przecieram lekko papierem ściernym,  
tak, żeby zlikwidować drobne drewniane „włoski“. 
Nie ma tu konieczności odtłuszczania. 



ETAP DRUGI 
Malowanie całej komody kolorem podkładowym

Ilość warstw uzależniam od efektu jaki chcę osiągnąć. To dotyczy również narzędzia, którym wykonam malowanie.  Gładką powierzchnię uzyskam malując wałkiem. 
Ja osobiście lubię ślady pędzla lub gąbki na powierzchni. 
Daje to bardzo ciekawe efekty światłocieniowe. 


ETAP TRZECI 
Malowanie wzorów i zdobień. 

Po całkowitym wyschnięciu farby (około 2-3 godzin), można przykładać szablony 
i malować wzory. Ja używam do tego celu gąbeczek do makijażu. Koniecznie tych lateksowych! Ich gładka powierzchnia oraz ich możliwości absorpcyjne, 
pozwalają na dokładną pracę z szablonem. 





ETAP CZWARTY
Zabezpieczanie powierzchni

Tutaj mamy dwa popularne sposoby: możemy woskować lub polakierować mebel. 
Ja mieszam te techniki. Blat, który jest bardziej narażony na powstawanie zarysowań
 lub plam (postawiona szklanka z gorącą kawą) lakieruję, a fronty szuflad i boki woskuję. Woskowanie wymaga więcej pracy (nakładanie, suszenie, polerowanie), ale daje wspaniały delikatny połysk i sprawia, że mebel w dotyku staje się 
bardziej miękki, taki wręcz szlachetny. 


W przypadku tej komody, blat został najpierw pokryty ciemnym woskiem, 
a następnie po jego wyschnięciu woskiem antycznym w kolorze „średni dąb“. 
Użycie dodatkowego wosku sprawiło że blat uzyskał  ciepły, szlachetny kolor. 
Całą komodę pokryłam woskiem transparentnym. Po wyschnięciu całość wypolerowałam. Używam do tego celu bawełnianych „skarpetkowych singli”, 
których w domu jest zawsze pod dostatkiem.


FAZA KOŃCOWA
Dopieszczanie

Przysłowiową „kropką nad i“ są zawsze uchwyty . Na początku przeznaczyłam dla niej piękne białe gałki. Jednak okazało się, że były zbyt monochromatyczne. Później przymierzyłam białe gałki zdobione rozetką z brązu. Ostatecznie plebiscyt wygrały porcelanowe, szaro-granatowe gałki z białymi dodatkami.


Jeżeli szuflady wewnątrz nie są atrakcyjne, można wykleić środek papierem 
albo tapetą. Ja używam tapet winylowych, bo są wodoodporne. 
Dzięki temu można wnętrza przecierać wilgotną szmatką. 


Nie zabrakło tu również naszych ulubionych chwościków, 
które dodały komodzie odrobinę luksusu! 


DO PRACY POTRZEBUJEMY:
  • Farby kredowe: Americana Decor, Chalky Finish, 2 kolory: Lace, legacy
  • Farba akrylowa: Policolor,  kolor: pele gold
  • Wosk Annie Sloan – SOFT WAX, kolor: przeźroczysty 
  • Wosk Annie Sloan – SOFT WAX, kolor: dark
  • Wosk Starwax– Antiquaire, kolor: średni dąb
  • Gałki ceramiczna: 5 sztuk z TK Maxx
  • Szablony malarskie: 2 sztuki od FAFAme (specjalne zamówienie) 
  • Tapeta winylowa do wyklejenia wnętrza szuflad
  • Inne potrzebne przybory: taśma malarska, pędzle, gąbki lateksowe, stare, bawełniane skarpetki (do woskowania i polerowania).


Zainteresowanych zamówieniem komody zapraszamy do kontakt mailowego
ZDJĘCIA: naszego autorstwa

28 komentarze: