RENOWACJA STAREGO STOŁU, CZYLI SZLIFOWANIE, BEJCOWANIE, PŁATKOWANIE ZŁOTEM I POLITUROWANIE.
PROLOG -marzenia a rzeczywistość
Posiadanie pięknego, okrągłego, rozkładanego stołu z duszą, było marzeniem Ani. Niestety te odrestaurowane, które można kupić w sklepach, są bardzo drogie (bo koszt stołu sięga nawet do 15 000 tysięcy złotych). Lepszą sprawą jest upolowanie takiego o wymarzonym kształcie do renowacji. Kiedy więc udało jej się taki znaleść, była przeszczęśliwa. Zadzwoniła do mnie z tą dobrą nowiną i linkiem do wybranego przedmiotu. Obejrzałam, przeczytałam opis, obejrzałam zdjęcia i sprawdziłam cenę, wszystko wydawało się być w porządku, więc dałam Ani zielone światło na zakup. Stół przyjechał w ciągu tygodnia, na szczęście, bo obie nie mogłyśmy się go już doczekać. Ania, bo chciała spełnić swoje marzenie, a ja, bo nie mogłam się już doczekać kolejnej renowacji?
Kiedy zadzwonił Pan z transportu byłyśmy całe w skowronkach. Możecie to sobie wyobrazić, jak szybko rozrywałyśmy zwały tektury i kilometry streczowej folii. Kiedy spod zabezpieczeń zaczął wyłaniać się stół, uśmiech zawitał na naszych spoconych twarzach (od tego odwijania, rzecz jasna). Kiedy ostatnia warstwa została zdjęta, uśmiech zaczął nam się zmniejszać, malał tak i malał, aż całkowicie zniknął. Blat, który pojawił się przed naszymi oczami, był inny niż ten ze zdjęcia. Lakier zszedł z niego płatami już jakieś lata temu i teraz wyglądał jak po przejściu łuszczycy. W środkowej części stołu fornir był całkiem wykruszony i dość mocno uszkodzony na łączeniu blatów. No nie była to katastrofa (widziałam gorsze), tylko wyglądał całkiem inaczej, niż ten u handlarza na zdjęciu.
- Pewnie to nie ten stół, pomyślałam i podzieliłam się tą wątpliwością z Anią.
Odwinęłyśmy pozostałą folię i zaczęłyśmy sprawdzać kształt nóg, żeby się upewnić co do mebla. Bez wątpienia to był ten sam mebel, ale jego stan odbiegał od lakonicznego opisu i zdjęć, które były na aukcji. Wyciągnęłyśmy z tego lekcję na przyszłość.
UWAGA: Kiedy kupujecie meble do renowacji przez internet, warto poprosić sprzedającego o zdjęcia wykonane np. komórką, lub takie pokazujące skalę uszkodzeń. Pozwoli to uniknąć niepotrzebnego rozczarowania.
RENOWACJA
szlifowanie czas zacząć.
Folie zostały zdjęte i oględziny stołu skończone. Na szczęście nie było aż tak źle, jak to wyglądało po oględzinach blatu. Konstrukcja stołu była stabilna, bez rozchwiań i korników. A to rokowało już dobrze. Pierwszą czynnością po umyciu mebla było usunięcie starego lakieru, czyli szlifowanie. Ponieważ blat i bok stołu nie były z litego drewna tylko fornirowane, to na początku użyłyśmy papieru 160g i szlifierki oscylacyjnej. Nogi szlifowałyśmy ręcznie, papierem o tej samej grubości. Po pierwszym zeszlifowaniu i odpyleniu, przeszłyśmy na papier 220 zarówno na blacie jak i na nogach. Kiedy cały stary lakier był usunięty, wyszły wszystkie uszkodzenia forniru. Mocno uszkodzony okazał się środek stołu, tu trzeba było coś wymyślić
WYMIANA FORNIRU
czy jednak łatanie?
Wymiana forniru nie jest bardzo trudna. Oczywiście wymaga nieco wprawy i wiedzy, ale przy dobrych chęciach można tego samodzielnie spróbować. Kiedy rozważałam wymianę forniru uświadomiłam sobie, że na tą renowację mamy mało czasu, bo chciałyśmy sfotografować stół podczas remontu kuchni. Dodatkowo w planach, miałam zrobienie w blacie stołu złotych wstawek ze szlagmetalu. Podpatrzyłam takie rozwiązanie na targach i bardzo mi się spodobało. :)
Pomyślałam, że tak zrobię. Ponieważ miejsca wypełniane szpachlą miały być zasłonięte, to użyłam szybkoschnącej szpachli uniwersalnej. Ma tą zaletę, że wysycha dosłownie w 15 minut i można dalej pracować. Szpachla której użyłam jest dwu-składnikowa i składniki trzeba ze sobą połączyć. Szczegóły znajdziecie na opakowaniu. Szpachlę nakładałam szpachelką. Po 15 minutach można było szlifować. Na początek użyłam papieru o grubości 180g, finiszowałam 220g. Całość odpyliłam i przetarłam wilgotną ściereczką.
BEJCOWANIE
czyli przywracamy kolor na lico stołu
Podczas szlifowania stół stracił prawie całkiem kolor. Wraz ze starym lakierem, usunęłyśmy większość poprzedniego koloru. I tak właśnie miało być. W mieszkaniu Ani, gdzie miał stanąć stół było już parę mebli w orzechowym wybarwieniu i chciałyśmy, żeby stół wpisał się w całość. Ponieważ fornir to też drewno, to postawiłyśmy na bejcę. Mam w tej dziedzinie swoich faworytów: V33 i Liberon. Tym razem zdecydowałam się na bejcę marki Liberon. Za pomocą pędzla (na nogach) i tamponu (na blacie), pomalowałam cały stół. Po wyschnięciu pierwszej warstwy położyłam drugą.
Już zaczęło mi się podobać.
Kolor był piękny: ciemny i głęboki, taki jak chciałam.
POZŁOTNICTWO
czyli wyzłacamy nasz mebel.
Zaszpachlowane ubytki nie prezentowały się wybitnie. Szpachla, której użyłam nie poddaje się bejcy i nie można jej całkowicie zamalować. Ale to wiedziałam od początku, bo przecież miałam te ubytki pokryć złotem. Ubytek znajdujący się na środku stołu, przypominał rąb i taki kształt chciałam mu nadać. Kiedy już go wykleiłam za pomocą różowej taśmy TESA (Sensitive), czegoś mi jednak brakowało.
Obejrzałam całość krytycznie, pod światło i ze światłem, bo coś mi to przypominało… Jakiś znajomy kształt. I już widziałam: róża wiatrów! Postanowiłam, że na środku „wypłatkuję” różę wiatrów :) Do wyklejonego rąbu dodałam parę innych, środki gdzie taśma zachodziła na siebie, wycięłam skalpelem. Taśmę docisnęłam na brzegach mocno palcami, tak żeby dobrze przylegała. Tak powstałą gwiazdę posmarowałam klejem do pozłotnictwa. Po wyschnięciu kleju (czyli w momencie kiedy na „dotyk” wydawał się suchy), zdjęłam taśmy. Teraz przyszedł czas na płatkowanie. To jest czynność naprawdę niezbyt trudna. Za pomocą szerokiego pędzla kładziemy kawałki cieniutkiej blaszki (bo tym właśnie jest nasze „złoto”), na posmarowany obszar. Kiedy płatek złota leży już na wybranej powierzchni dociskamy go również pędzelkiem ruchem zamiatającym. Trzeba robić to z wyczuciem. Ale już po pierwszym razie, będziecie wiedzieli co robić. Płaty szlagmetalu nakładamy tak długo, aż cały wzór zostanie pokryty. Nadmiar złota po prostu należy „spędzlować” (jak by ktoś energicznie zamiatał), tam gdzie nie było kleju złoto nie będzie się trzymało.
To samo zrobiłam z ubytkami na bokach stołu i brzegach blatu. Wyszło całkiem nieźle i z efektu byłam zadowolona. Już póżniej żałowałam, że nie zrobiłam tej „róży”w dwóch kolorach złota, na przykład z miedzią, ale zrobię to następnym razem!
POLITUROWANIE
Czyli przywracamy pierwotny blask.
Pozostała już tylko ostatnia czynność czyli politurowanie. Nie jest to bardzo skomplikowana metoda i zalecam jej wypróbowanie. Nawet ci początkujący powinni wypróbować swoich sił. Na rynku jest wiele gotowych politur między innymi moi ulubieńcy: V33 czy Liberon. Politurę nakładamy tamponem zrobionym z pakuł lub waty, owiniętych gładką szmatą. Musimy nanieść parę warstw (mistrzowie nanoszą nawet 1000). Przy wykończeniu mebla politurą należy pamiętać o tym, że politura nie lubi gorąca i wody, więc przy stole jadalnianym, skazani będziemy na podkładki.
W komplecie z wcześniej odnowionymi krzesłami, stół prezentował się świetnie. Obie byłyśmy zadowolone.
KONKURs
napisz w komentarzu pod postem,
co planujesz odnowić
i jakich technik użyjesz?
NAGRODY:
3 zestawy do renowacji
(różne produkty od firmy V33 i liberon)
WYNIKI:
Maciej_Warszawa (Kasia)
Piafka
Kasia.med (wierszyk)
KOCHANI NAPISZCIE
JAK WAM SIĘ PODOBA się
nasz pomysł na renowację stołu?
POZDRAWIAMY CIEPLUTKO
ANIA I BETI, CZYLI DZIEWCZYNY
Z PANI TO POTRAFI
73 comments: